O VAT, PZU i komisjach śledczych

Z przyczyn osobistych i zawodowych administratora serwisu — poniższy materiał musiał zaczekać na publikację do okresu przedświątecznego, co czyni go nader aktualnym i daje szansę na refleksje w czasie, który jest tuż przed nami i stanowi, że wszystko zaczyna się jakby od początku. Osobiście jest mi niezmiernie miło, że niniejszy felieton pochodzi od jednego z moich wolnościowych przyjaciół, który regularnie przebywa w Lublinie.
af

O VAT, PZU i komisjach śledczych

W niedzielę 18.11.2018 zadebiutowałem w nowym programie TVP Info pt. „Strefa Starcia” (cały program). Poruszyłem temat niespełnionej obietnicy obniżenia podatku VAT, wokół której PiS budował w 2015 r. swoją kampanię wyborczą, a gdy doszli do władzy VAT-u nie obniżyli i jak odpowiedział mi w programie poseł i ekonomista PiS Janusz Szewczak „nie zanosi się”, że obniżą. Kilka dni później głosowanie w Sejmie, gdzie klub Kukiz’15 jako jedyny głosował przeciw pozostaniu przy dotychczasowych „tymczasowo podwyższonych” stawkach VAT rzeczywiście to potwierdziło.

W kontekście prac i oczekiwanych ustaleń komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT przypomniałem historię innej komisji śledczej (ws. prywatyzacji PZU), która zakończyła prace w 2005 r. Jej wytyczne nawet nie zostały wcielone w życie, choć wiele było jeszcze do odkręcenia. Chodziło o aferalną prywatyzację z 1999 r., a więc wbrew temu co mówił w programie poseł Szewczak jeszcze nie z czasów PO, a z czasów AWS i Unii Wolności, z których to ugrupowań wywodzi się znaczna część wpływowych polityków PO i PiS. Pod koniec Sejmu IV kadencji kończącej się w 2005 r. dziewięcioosobowa komisja śledcza złożona z posłów różnych ugrupowań we wnioskach końcowych wezwała m.in. ministra skarbu i prokuratora generalnego do przygotowania wniosku o uznanie prywatyzacji PZU za nieważną z mocy prawa. Niedługo później (już w kadencji Sejmu 2005-2007) prokuratorem generalnym został Zbigniew Ziobro, który jednak takiego wniosku nie złożył, o czym przypomniałem w programie.

W programie „Strefa Starcia” poseł Szewczak z PiS słusznie skarżył się, że ugoda z Eureko, którą zawarł później rząd PO-PSL po utracie władzy przez PiS drogo nas wszystkich kosztowała (chodziło o kilkanaście miliardów złotych). Gdyby jednak wcześniej ustalenia komisji śledczej rząd potraktował z dostateczną uwagą i zwyczajnie zastosował się do nich przygotowując i składając zawczasu pozew w kadencji 2005-2007 (za pierwszej kadencji PiS), to Platforma miałaby potem ograniczone pole manewru, żeby coś popsuć. Przynajmniej ws. PZU i możliwe, że nawet tej kosztownej ugody już by w ogóle nie było. Przypomnę, że według ustaleń komisji śledczej były nawet argumenty prawne przemawiające za skutecznym wyegzekwowaniem na drodze sądowej uznania nieważności umowy prywatyzacyjnej za nieważną z mocy prawa! Poseł Szewczak doskonale o tym wie, bo sam o tym pisał i był ekspertem komisji śledczej ds. afery PZU jeszcze zanim został posłem i wie o tym, że ja też wiem. Stąd też jego reakcja na moją wypowiedź: „pan jest świetnie zorientowany, jeśli pan pamięta, dobrze pan pamięta, że był wniosek o uznanie nieważności tej umowy prywatyzacyjnej”.

Skoro jednak w sprawie afery PZU można było tak zwyczajnie przejść do porządku dziennego nad wnioskami komisji śledczej, tak jakby nic się nie stało (Polacy nic się nie stało!), to jaką mamy gwarancję, że z ustaleniami komisji ds. wielomiliardowych wyłudzeń VAT czy z nadzorowanym przez Ziobrę śledztwem ws. afery wokół KNF nie będzie podobnie? Na te pytania wciąż brak satysfakcjonującej odpowiedzi. Dokopanie się do prawdy to jedno, doprowadzenie do tego by aferzyści na szczytach władzy zostali ukarani, to drugie, nawet trudniejsze zadanie. „W sytuacji, gdy komisje śledcze, Trybunał Stanu, a nawet połączone komisje sejmowe sprowadzone zostały do fasady, złudzeniem byłoby wierzyć, że bez zmiany ordynacji sprawa afery PZU znajdzie właściwy finał” – kończyłem swój tekst z 2010 r. pt. „Komisja śledcza i co z tego?”

Jak powiedział w 2005 r. cytowany przeze mnie w tekście „Komisja śledcza i co z tego?” Krzysztof Wyszkowski: „Jest tu pewna propozycja, obecna od pewnego czasu w polskim życiu publicznym, odrzucana przez tą skorumpowaną klasę polityczną, czyli propozycja jednomandatowych okręgów wyborczych i instytucji odwoływania posła w czasie kadencji. To rzeczywiście, gdyby nowy parlament uchwalił zmianę ordynacji wyborczej i wprowadził jednomandatowe okręgi wyborcze oraz instytucję odwoływania posłów, którzy sprzeniewierzyli się głoszonemu programowi w okresie przedwyborczym, wówczas można by sobie wyobrażać, że to będzie droga do naprawy polskiego życia politycznego. Mogłoby to spowodować rzeczywiście trwałe usunięcie z polskiego życia publicznego oszustów, wyeliminowania partyjniactwa i obdarzenia mandatem ludzi, no, szanowanych i kontrolowanych stale przez zbiorowości, które ich wybrały.”

Krzysztof Kowalczyk

 

af

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *