Koniec to, czy dopiero początek drogi mieszkańców Lublina do stania się podmiotem, a nie przedmiotem we własnej małej i dużej ojczyźnie? Ta tura publicznej dyskusji nad nowym projektem SUiKZP Lublina była tak nafaszerowana butą, arogancją i kłamstwami, że bez wątpienia przejdzie do historii miasta, które obchodzi 700-lecie lokacji na prawie magdeburskim.
Pośród odpowiedzi na uwagi mieszkańców do projektu lokalnej konstytucji planistycznej można znaleźć i takie, w których wiceprezydent Artur Szymczyk straszy konsekwencjami z art. 212 Kk. (zniesławienie), co w kontekście przedmiotu dyskusji jest kuriozum nie tylko na terenie naszego kraju, ale i najbardziej odległych zakątków świata, bo zamiast wsłuchiwać się w opinie, uwagi i sugestie suwerena, jego pośrednik w sprawowaniu władzy próbuje mu nałożyć kaganiec.Tak wygląda praktycznie i faktycznie świętowanie 100-lecia odzyskania niepodległości w politycznym folwarku, który został stworzony z czynnym udziałem lokalnych mediów, przodujących w stosowaniu zapisu na nazwisko i cenzury prewencyjnej.
Czym zachowanie niektórych „bohaterów” tego nagrania różni się od orkiestry przygrywającej więźniom obozu koncentracyjnego w drodze do komór gazowych na Majdanku: