Tym razem pokazaliśmy samorządowi Lublina już czerwone kartki za to, że nadużywa nie tylko ustawowych delegacji i kompetencji planistycznych, ale przede wszystkim za to, że z pobudek politycznych dyskryminuje ekonomicznie podmioty prawa handlowego i organizacje pozarządowe.
Żeby o naszym mieście nie mówiono i pisano jak w przypadku budowy zamku w obszarze Natura 2000, na terenie Puszczy Noteckiej, gdzie usypano sztuczną wyspę we wsi Stobnica, że nikt nie reagował na mające tam miejsca działania – w trakcie programu zwróciliśmy uwagę na analogię pomiędzy tymi dwoma miejscami. Spotkaliśmy się w Lubelskim Klubie Jeździeckim właśnie dlatego, by nikt nie mógł napisać lub powiedzieć, że mieszkańcom naszego miasta nie przeszkadzało to, co działo i dzieje się z naturalnymi filtrami antysmogowymi i zielonymi płucami Lublina.
Dla lepszego wczucia się w temat problemów Lubelskiego Klubu Jeździeckiego wypada zacytować jeden z najbardziej znamiennych fragmentów orzeczenia sądu administracyjnego związanego ze sporem pomiędzy organizacją pozarządową działającą pod nazwą „Lubelski Klub Jeździecki” a Urzędem Miasta Lublin: „…Ubocznie i końcowo wskazać należy, że ze smutkiem i żalem należy odnieść się do braku reakcji i wsparcia ze strony władz miasta dla działalności, która wiele lat służyła miastu i jego mieszkańcom. Nie można oprzeć się wrażeniu, że podejmowane działania skazały LKJ na niebyt. I o ile obecna sytuacja Klubu rzeczywiście nie skłania ku woli pozostawiania go w tym miejscu, to jednak były lata, gdy Klub funkcjonował bardzo dobrze. Okoliczności te nie mogą stanowić jednak podstawy orzekania w niniejszej sprawie…”
W pozostałych kwestiach odsyłam Państwa do zapisów z konferencji prasowej klubu PiS w Radzie Miasta Lublin oraz nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Sportu, Turystyki i Wypoczynku tego samego organu kontrolnego i stanowiącego lokalnego samorządu.
Znając poziomy dotacji celowych do innych pozarządowych organizacji oraz spółek prawa handlowego z dominującym akcjonariatem lub udziałem naszego miasta, które również miały lub mają problemy z bieżącym regulowaniem należności budżetowych, a zamiast zamków budowanych na piasku wolę czyste powietrze i umiarkowaną temperaturę — złożyłem podpis pod specjalną petycją o wstrzymanie eksmisji Lubelskiego Klubu Jeździeckiego. Nie bez znaczenia dla poparcia tej społecznej inicjatywy jest również osobisty szacunek do pasji innych, które nie ograniczają się do zasiadania na trybunach.
Lublin jest jak Stobnica — brakuje jeszcze tylko zamku na sztucznej wyspie w dolinie Bystrzycy.
Andrzej Filipowicz
LAS/POL/RDCP