Na spłatę samych tylko odsetek od obecnego zadłużenia Lublina zaplanowano na 2018 rok 100 razy więcej środków finansowych niż na czynne przeciwdziałanie niskiej emisji, która w lwiej części pochodzi z indywidualnego ogrzewania pozaklasowymi kotłami.
W roku bieżącym na 4. tygodnie przed jego zakończeniem mamy więcej dni z dobowym przekroczeniem norm pyłów zawieszonych niż w całym roku ubiegłym i latach poprzednich.
Gdybyś internauto (ko) zajrzał (a) do projektu budżetu Lublina w 2018 roku i porównał (a) w zakresie obniżania niskiej emisji z dowolnym miastem w naszym kraju, to by się okazało, że nawet w tych z dużo lepszym stanem aerosanitarnym zaplanowane środki są w ogóle nieporównywalne.
Niewątpliwym plusem pisania i mówienia prawdy o złym stanie powietrza i klimatu w Lublinie jest sytuacja, w której w ciągu ostatnich dwóch tygodni nasze miasto miało zrealizować 3 razy więcej wniosków na wymianę „kopciuchów” z rezerwy celowej 2017 niż uczyniono przez okres wcześniejszych miesięcy.
Jeżeli sami się nie weźmiemy za ograniczenie niskiej emisji i możliwości powstawania smogu, to różnica pomiędzy Lublinem 2017 roku, a tym z roku 1942 będzie jedynie taka, że wtedy prowadzono pod „prysznic” i trwało to zdecydowanie krócej:
Algorytm postępowania z zanieczyszczeniem powietrza w Lublinie i jak ratować się przed smogiem dostępny jest tu
Świeżego powietrza!
af