Potwierdziła się hipoteza, że Urząd Miasta Lublin praktycznie zszedł już do podziemia.

Dziennikarze dostają informacje o konferencjach prasowych prezydenta na dwa kwadranse przed czasem ich rozpoczęcia, o spotkaniach w ramach konsultacji społecznych dowiadujemy się w przeddzień ich rozpoczęcia, termin dyskusji publicznych nad projektem nowego Studium ustalany jest w przeddzień lub następnego dnia po świętach, a o „wielkich” debatach dowiadujemy się przez… przypadek.

Na wszelki wypadek przyniosłem z piwnicy radio z zakresem fal krótkich, by móc regularnie słuchać Wolnej Europy, co polecam również każdemu Was, bo najwyraźniej sieć Internet nie jest również w stanie nadążyć nad konspiracją ekipy obecnego jeszcze prezydenta Lublina 😉

Chodzą słuchy, że wybory samorządowe w Lublinie przeprowadzone zostaną tylko na terenie Aresztu Śledczego, bo tam ostatnio poparcie było na poziomie 95%.

Ze względu na powyższe wziąłem osobiście udział w tej „wielkiej” debacie właśnie dlatego, że według organizatorów kolejny raz miało nas tam nie być.

Dodatkowego wyjaśnienia wymagają przy tym dwie rzeczy. Pierwszą jest ta, że to nie my trąbami i bębnami zakłócaliśmy przebieg tej „wielkiej” zakonspirowanej debaty, a drugą rzeczą wymagającą sprostowania jest to, że szum turbin nie pochodził z systemu wentylacji miejsca, a wyeksponowanych tam systemów grzewczych w ramach odbywających się równolegle targów.

Przepraszając gospodarzy obiektów, w których odbyła się „wielka” antysmogowa debata za sugestię jakoby to ich system wentylacji czynił tyle hałasu – podtrzymuję informację z pomiaru zanieczyszczenia powietrza, który wskazywał na przekroczenie norm dla pyłów zawieszonych PM10 oraz PM2,5.

Parafrazując fraszkę Jana Izydora Sztaudyngera „Cza­sem się wiel­kie ser­ca leczą – ma­leńką rzeczą…”- przyznajemy, że Czasem się wielkie debaty koryguje – maleńkimi wystąpieniami. Ideał sięgnął poniżej bruku i zszedł do podziemia, dlatego też gorąco zapraszamy do obejrzenia zapisu AV z „Wielkiej” antysmogowej debaty w Lublinie:

af